Varmill Cię wezwał.. Odpowiedz na jego wezwanie.
Administrator
*Dziś w głównej komnacie z kamiennym łożem trwało lekkie poruszenie, gdy Yaree de Varmillien spokojnie wędrował wzdłuż ścian, czasem machnąwszy ręką. Stoły nakryte białym materiałem pojawiały się na jego życzenie, na nich świece w bogato zdobionych srebrnych świecznikach. Obok każdego świecznika wbity był biały sztylet, co było swoistym znakiem Gwardii. Mężczyzna nucił przy tym jakąś cichą melodię, czasem odgarniając włosy z czoła.*
Offline
Administrator
*Areth krzątał się niespokojnie. Ciągle myślał, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Przechodząc obok komnaty spostrzegł stojący na stole tort. Bez zastanowienia podszedł i biorąc na opuszek palca trochę bitej śmietany.* Wyśmienite *uśmiechnął się sam do siebie. Już chciał sięgać po kolejną porcję, gdy zauważył Yaree*
O żesz Ty! *syknął pod nosem chowając się za ścianą*
Offline
Administrator
*Maleńka, czarna igiełka poleciała w jego kierunku gdy już skrył się za ścianą, przebijając jego koszulę, jednak nie raniąc skóry. Cichy śmiech dobiegł Twoich uszu, gdy nadal wędrował po komnacie i machał palcami.*
Offline
Varmill
*staneła w drzwiach...spojrzała na stoły i nakrycie z usmiechem...mijając Yaree skineła mu głową*wspaniale...*jeszcze raz sie rozejrzała...podeszła do jednego stolika i poprawiła białe nakrycie które się podwinęło...palcem przejechała w zdłóż rękojeści jednego sztyletu...znów usmiechnęła się*
Offline
Administrator
Pięknie, co..? A Ty Areth już możesz się pokazać.. *Zachichotał.*
Offline
Administrator
*zza ściany wyszedł półork* Brutal... *uśmiechnął się pokazując przebitą koszule. Na jego ustach wciąż były ślady bitej śmietany* Ja chce tortu... *zaśmiał się, po czym tupnął nogą w ziemię niczym rozwydrzone dziecko*
Offline
Administrator
Ah zjedz już.. *Zachichotał. Machnął ręką, a obok pojawił się nowy.* Tylko ani się waż dotknąć drugiego, bo następnym razem postaram się trafić Cię.. Hmm.. W ramię..?
Offline
Starszy Varmill
Bez przesady Yaree.... *dobiegł ich głos z cienia ściany, po chwili wyszedł Naug* Co z Tego że ma ochotę na tort? Ja na przykład zjadłbym jakiegoś kurczaka.... *uśmiechnął się lekko*
Offline
Varmill
hmm...mamy tu gdzieś kurczaka...?na specjalne zamówienie...?!*zapytała i zasmiała się*
Offline
Starszy Varmill
*zaśmiał się, słysząc Sakeli* Specjalne zamówienie.... Dobre.....
Offline
Administrator
Hmm.. Co by było gdybym nie miał matki maga.. *Zaśmiał się, machnąwszy ręką.* Przynajmniej mnie nauczyła magii domowej. A Kay z kolei magii iluzji.. *Przymknął oczy, po czym wyrosła mu druga para rąk, która natychmiast się rozwiała.* Pouczę was kiedyś. Ciekawa sprawa. A tak poza tym, to będzie się tu wesele organizowało.. Więc trzeba się postarać trochę.
Offline
Starszy Varmill
*uśmiechnął się* Mam nadzieję, że będzie kilka bójek... *mruknął pod nosem*
Offline
Administrator
Jeśli to Ty jakąś rozpoczniesz, będziesz miał we mnie wroga.. *Zaśmiał się.* Ale jeśli ktoś inny.. Pozbędziemy się go szybko.. Nie, skrytobójcy..?
Offline
Starszy Varmill
Ooo tak... *już zacierał miejsce na myśl o tym*
Offline
Administrator
*Zaśmiał się cicho.* Moje wesele ma pójść gładko, tym bardziej że Yovee jest w ciąży i nie chcę by miała jakiekolwiek zmartwienia. Każdego kto przyczyni się do robienia tutaj awantury.. *Myślał parę sekund.* Powieszę za ręce na łańcuchach a następnie będę powoli obdzierał ze skóry. *Uśmiechnął się, machnąwszy dłonią na co pod sufitem pojawiło się kilka płacht z jedwabiu, delikatnie poruszających się niby na wietrze.*
Offline